Ascetą nie jest więc ten, kto czegoś się wyrzeka, ale ten, kto jest sprawny, praktykuje
i ćwiczy swoją sprawność, panuje nad swoimi pasjami. Potrafi zapanować nad bólem, przejąć nad nim kontrolę, balansuje w ten sposób między cierpieniem a przyjemnością. Zmierza ku doskonałości, której ostatecznym kresem jest Bóg. W ten sposób trud powoli staje się pięknem, pomaga osiągnąć spokój, równowagę ducha i ciała. Starożytny filozof Arystoteles zwracał uwagę na konieczność regularności ćwiczeń oraz trening duszy i woli, gdyż bez zdyscyplinowania i praktyki ascezy nie można osiągnąć i udoskonalić cnoty1.
Te uwagi natury filologiczno – historycznej pozwalają uchwycić istotną cechę ascezy, jak na przykład jej pierwotnie pozytywny wymiar. Jest on ściśle połączony z ciągłym wzrastaniem duchowym człowieka. Jednak negatywny obraz ascezy kojarzony z surowością
i rygorem mocno tkwi w naszej świadomości, choćby za sprawą średniowiecznej literatury hagiograficznej. To właśnie żywoty świętych dostarczają nam sugestywnych obrazów ascetów, którzy dobrowolnie pozbawiają się potrzeb cielesnych takich, jak jedzenie, sen, współżycie płciowe, poddają się surowej dyscyplinie w celu osiągnięcia czystości i doskonałości duchowej2
Postawa ascetyczna cieszyła się dużą popularnością w początkowym okresie rozwoju chrześcijaństwa. Jej źródeł można się doszukiwać w patrystyce i myśli filozoficznej stoików, które to zostały przejęte przez Ojców Kościoła. Estetyka i filozofia chrześcijańska zaadaptowały niektóre elementy postawy stoickiej, w ten sposób zrodziła się formacja duchowa, zakładająca skrajne wyrzeczenie się doznań zmysłowych na rzecz kontemplacji
i próby zjednoczenia się z Bogiem. Estetyka ta została wpisana w życie wielu zakonów, zarówno Kościoła katolickiego jak i Kościołów obrządków wschodnich3. Należy dodać, iż formacja duchowa kościołów wschodnich jest o wiele surowsza niż ta występująca
w kościołach zachodnich.